niedziela, 6 grudnia 2015

Nowe życe komody



Kilka miesięcy temu, od brata dostaliśmy dwie komody RAST z Ikea. Pewnie wszyscy kojarzą. Proste sosnowe- te nasze były polakierowane. Stały sobie w domu do niczego nie pasując. Ja nie miałam na nie pomysłu, a szkoda mi było wyrzucić (taki trochę zbieracz ze mnie:P)

Pewnego pięknego dnia mnie olśniło! Przeglądałam zdjęcia stolików kawowych w internecie (nasz "paleciak" troszeczkę nam się znudził-  jest na niego nowy plan, ale to innym razem:)) w każdym razie stolik był inspiracją do modernizacji poniższej komody.

Dla osób, które nie kojarzą ikeowskiej szafki;)

 A tu po metamorfozie:)

  



Kabelki jeszcze nie zostały pospinane :P 
 
 

Staliśmy się niedawno posiadaczami witrynki, biblioteczki- regały Billy z ikea z drzwiczkami. Teraz książki mają swoje miejsce i nie leżą po kątach. Duża pusta ściana w przedpokoju została zagospodarowana. Z tego zakupu jestem bardzo zadowolona.
Książki ułożone kolorystycznie, wprowadzają porządek na półkach.
 

W związku z tym, że od tygodnia mamy Adwent i powoli przygotowujemy się do Świąt, postanowiliśmy wczoraj rodzinnie upiec pierniki i przygotować trochę Świątecznych ozdób.

Życzę wszystkim Miłego dnia:*

sobota, 17 października 2015

(...)

Trochę mnie tu nie było... no może niezupełnie nie było- raczej mało się udzielałam...
Niestety ostatni czas był dla Nas dość trudny. wydarzyło się kilka mało przyjemnych rzeczy.
Mam nadzieję, że teraz już będzie trochę lepiej. Że wreszcie emocje opadną, strach schowa się gdzieś głęboko w szafie i nastaną dla Nas znowu słoneczne dni:)

W związku z tym, że nie było mnie tu (wstyd się przyznać!!:) kilka miesięcy, to nazbierało się kilka różności.
Jeżeli komuś zdarza się jeszcze tu zaglądać to bardzo dziękuję:))


W związku z tym, że Nasz maleńka A. od września zaczęła swoja "karierę" w żłobku, musiała mieć odpowiedni zestaw przedszkolny/żłobkowy. Oprócz pościeli minky (której niestety nie zdążyłam uszyć sama, ale kupiłam od cudownego sprzedawcy na allegro;)), obowiązkowy był także worek. Ten udało mi się wyczarować samodzielnie. Nieskromnie powiem, że bardzo mi się podoba i wyszedł bardzo fajny, czego nie widać przez beznadziejnej jakości zdjęcia :P





Kiedy A. siedziała w żłobki, a ja w pracy miałam chwilę wolnego, zabrałam się za coś, co odkładałam już dłuższy czas.
To jest puf-skrzynia. Moi rodzice kupili ją jak jeszcze byłam mała. Więc ma ponad 20 lat! Po takim czasie nie wyglądała już zachwycająco, ale w związku z tym, że jest pojemna cały czas ze mną wędrowała. Wstyd ją było wystawiać na widok publiczny, bo trochę straszyła swoim wyglądem. A, że został mi jeszcze materiał po pokrowcach na mniejsze pufki (dokładnie tyle co na tą skrzynie !!), postanowiłam ją obić, dokupiliśmy w markecie budowlanym kółeczka ze stoperami, żeby przypadkiem Nasze niezwykle pomysłowe dziecko gdzieś nie odjechało i mamy stary-nowy mebelek:)

PRZED




PO :)


         
Naszym najnowszym i ostatnim zrealizowanym projektem jest wieszak na ubrania. Jakiś czas szukaliśmy czegoś fajnego do przedsionka. Ponieważ pomimo tego, że stoi w nim duża szafa, to mokre od deszczu kurtki nie mogły zostać w niej schowany, ale też ze względu na to, że przychodzący goście mieli gdzie położyć (powiesić) swoje rzeczy.
Ze względu na to, że nie znaleźliśmy niczego ciekawego, a ładne wieszaki były w cenach, które nie bardzo mnie zachwycały, powstał nasz mały projekt. Wspólnymi siłami udało się go szybciutko zrealizować, a koszt to jakieś 15zł (czyli zakup haczyków, wkrętów i odrobiny farby), deski są starą paletą, która miała zostać spalona, ale ocalała :D (przy okazji powstał wieszaczek na klucze, których też nie mieliśmy gdzie trzymać.
Jak widać przedsionek nabiera charakteru:), brakuje w nim jeszcze parasolnika- pomysł w głowie, nie wiem jak z realizacją, oraz kilku "ozdóbek" i będzie gotowy:))

TADAM!:)




 Oczywiście strzałka nadal wskazuje drogę:)




Dość długaśny wyszedł ten post, ale po tak długiej nieobecności wyjścia nie było :).

Miłego Dnia!:)


wtorek, 7 lipca 2015

I znowu minął miesiąc...

Głupio już się tłumaczyć brakiem czasu, ale cóż, taka prawda. W głowie i w trakcie wykonania jest kilka pomysłów. Staramy się realizować je w miarę możliwości. I po prostu muszę się przyzwyczaić, że nie wszystko będzie zrobione w takim czasie jak sobie zaplanowałam. Niestety doby nie da się rozciągnąć, a dodatkowo przy niespełna dwulatku też nie wszystko zrobić można.

Mój wymarzony taras jest w trakcie "budowy". Cieszę się strasznie- chociaż Mąż chyba tego nie widzi, bo ciągle marudzę, że nie skończymy przed końcem lata- ehh tak już mam, że chce teraz, zaraz, już!
Jeżeli chodzi o taras to była długa droga... Myśleliśmy czym ma być wyłożony, jak z pielęgnacją, użytkowaniem oraz kosztami.
Kafelki, gresy i inne płytki odrzuciliśmy, ze względu na pękanie, przez to, że jak się nagrzeją to ciężko na nich stanąć, a w dodatku przy małym dziecku wydawały mi się niebezpieczne.
Od zawsze marzyłam o drewnie- natomiast koszt dobrych desek tarasowych oraz ich pielęgnacja trochę mnie przestraszyły. Wiem, że drewno to drewno, ale trzeba mierzyć siły na zamiary.
Zdecydowaliśmy się na położenie deski kompozytowej. Ułożeniem zajął się M. stwierdził, że chce zrobić to sam, chociaż z wolnym czasem u niego krucho, widzę, że sprawia mu przyjemność, że robi coś sam i w dodatku wychodzi super!

Zdjęcia całości w bliżej nieokreślonej przyszłości:) Tak wygląda przygotowanie:)





Pokaże jednak prezent, który ostatnio dostaliśmy od Cioci, która Nas odwiedziła. Jestem nim zachwycona, a mimo tego, że z wizyta była pierwszy raz, wpasowała się idealnie. Teraz zastanawiam się na co je wykorzystać:)

(Wykonane z wikliny papierowej, pobielone i polakierowane)



Miłego, Słonecznego Dnia:)



piątek, 5 czerwca 2015

Kolejna przerwa...

Już minął miesiąc...! Czas strasznie szybko ucieka, a teraz kiedy jest ładna pogoda, po pracy większość czasu z A. spędzamy na dworzu. 
Zdjęć niewiele... pokazuję przedsionek po remoncie, niestety nie zrobiłam zdjęć przed więc nie będzie widać różnicy:)
Co prawda wymaga jeszcze kilku kosmetycznych zmian.
Rama zostanie przeniesiona w inne miejsce, a na jej miejscu będzie wieszak. Szukam jakiegos ciekawego parasolnika, który stanąłby w kąciku przy drzwiach. Na nic więcej miejsca nie wystarczy bo przedsionek ma 3m2. Myślałam jeszcze o jakimś krzesełku/taborecie, żeby łatwiej było założyć buty, ale chyba się już nie zmieści:)
Nowe poduszki, które wczoraj jakimś dziwnym fartem udało mi się uszyć:) wstyd się przyznać ale przy maszynie też już dobry miesiąc nie siedziałam (a tu tyle rzeczy czeka do uszycia...) 
No nic uciekam kopać w ogródku:)

(Haftowany napis zrobiony przez narzeczoną mojego Brata:))
(To już mój twór:)) Gdyby ktoś nie wiedział, w którą stronę ma iść:)
 (Wymarzona szafa wreszcie jest- pomieściły się wszystkie kurtki, buty, kartony i inne bardzo potrzebne rzeczy;))



 (Druga strona poduszek w drobniutką szarą krateczkę)
 (W kuchni zawisnął drążek, kolorowa metalowa doniczka z uszkami, służy jako  pojemnikiem na owoce)
 (Po zimie stwierdziliśmy, że drewniane skrzynki są średnią opcją do przechowywania drewna kominkowego, dlatego zostały jeszcze raz pomalowane zeszlifowane- i jedna z nich już służy jako skrzynka na koce i poduszki, druga czeka na metamorfozę)

 
Miłego, Słonecznego Dnia! :)

środa, 6 maja 2015

Wreszcie jest na czym siedzieć!:)

Trochę mnie tu nie było, dokładnie cały miesiąc...Praca skutecznie odciągała mnie od jakichkolwiek przyjemności i rozrywek. Cieszę się, że kwiecień już za mną, było mnóstwo pracy i jeszcze więcej stresu. 
A, że ja wszystkim przejmuję się podwójnie, więc było ciężko.
Mam nadzieję, że ten miesiąc będzie trochę spokojniejszy, oby...

Zdarzyło się jednak kilka chwil- trudno powiedzieć odpoczynku... Raczej chwil przerwy między zajęciami, które wykorzystane zostały do "organizacji Naszej przestrzeni":)
Dziś pokazuję tylko zmianę w salonie, po ogromnej metamorfozie jest przedsionek (zdjęcia następnym razem:)), i kilku małych zmian doczekała się sypialnia.

W salonie brakowało krzeseł do stołu. Długo nie mogliśmy się zdecydować. A, kiedy już pojechaliśmy do sklepu to okazywało się, że zlikwidowali kolekcję, albo cena moim zdaniem nie zachęcała do zakupu, ehh.
Wreszcie jednak się udało, wybrać takie, które były w odpowiedniej cenie, dobrej jakości i jeszcze wyglądają niczego sobie :)
Początkowo planowaliśmy zakup czterech sztuk, ale jakoś tak przypadkiem, wyszło ich trochę więcej, z czego jestem zadowolona;)

 Tadam!:) oto one:)




A to moje nowe "twory". Tiulowe pomponiki. W innych kolorach już wiszą u A.

U mnie ciągle odcienie niebieskiego. Bardzo lubię ten kolor, a z szarościami wygląda cudnie:)


 

Miłego, Słonecznego Dnia:*