sobota, 17 października 2015

(...)

Trochę mnie tu nie było... no może niezupełnie nie było- raczej mało się udzielałam...
Niestety ostatni czas był dla Nas dość trudny. wydarzyło się kilka mało przyjemnych rzeczy.
Mam nadzieję, że teraz już będzie trochę lepiej. Że wreszcie emocje opadną, strach schowa się gdzieś głęboko w szafie i nastaną dla Nas znowu słoneczne dni:)

W związku z tym, że nie było mnie tu (wstyd się przyznać!!:) kilka miesięcy, to nazbierało się kilka różności.
Jeżeli komuś zdarza się jeszcze tu zaglądać to bardzo dziękuję:))


W związku z tym, że Nasz maleńka A. od września zaczęła swoja "karierę" w żłobku, musiała mieć odpowiedni zestaw przedszkolny/żłobkowy. Oprócz pościeli minky (której niestety nie zdążyłam uszyć sama, ale kupiłam od cudownego sprzedawcy na allegro;)), obowiązkowy był także worek. Ten udało mi się wyczarować samodzielnie. Nieskromnie powiem, że bardzo mi się podoba i wyszedł bardzo fajny, czego nie widać przez beznadziejnej jakości zdjęcia :P





Kiedy A. siedziała w żłobki, a ja w pracy miałam chwilę wolnego, zabrałam się za coś, co odkładałam już dłuższy czas.
To jest puf-skrzynia. Moi rodzice kupili ją jak jeszcze byłam mała. Więc ma ponad 20 lat! Po takim czasie nie wyglądała już zachwycająco, ale w związku z tym, że jest pojemna cały czas ze mną wędrowała. Wstyd ją było wystawiać na widok publiczny, bo trochę straszyła swoim wyglądem. A, że został mi jeszcze materiał po pokrowcach na mniejsze pufki (dokładnie tyle co na tą skrzynie !!), postanowiłam ją obić, dokupiliśmy w markecie budowlanym kółeczka ze stoperami, żeby przypadkiem Nasze niezwykle pomysłowe dziecko gdzieś nie odjechało i mamy stary-nowy mebelek:)

PRZED




PO :)


         
Naszym najnowszym i ostatnim zrealizowanym projektem jest wieszak na ubrania. Jakiś czas szukaliśmy czegoś fajnego do przedsionka. Ponieważ pomimo tego, że stoi w nim duża szafa, to mokre od deszczu kurtki nie mogły zostać w niej schowany, ale też ze względu na to, że przychodzący goście mieli gdzie położyć (powiesić) swoje rzeczy.
Ze względu na to, że nie znaleźliśmy niczego ciekawego, a ładne wieszaki były w cenach, które nie bardzo mnie zachwycały, powstał nasz mały projekt. Wspólnymi siłami udało się go szybciutko zrealizować, a koszt to jakieś 15zł (czyli zakup haczyków, wkrętów i odrobiny farby), deski są starą paletą, która miała zostać spalona, ale ocalała :D (przy okazji powstał wieszaczek na klucze, których też nie mieliśmy gdzie trzymać.
Jak widać przedsionek nabiera charakteru:), brakuje w nim jeszcze parasolnika- pomysł w głowie, nie wiem jak z realizacją, oraz kilku "ozdóbek" i będzie gotowy:))

TADAM!:)




 Oczywiście strzałka nadal wskazuje drogę:)




Dość długaśny wyszedł ten post, ale po tak długiej nieobecności wyjścia nie było :).

Miłego Dnia!:)