poniedziałek, 24 listopada 2014

Chory miś...

Dopadło mnie jakieś choróbsko... Tragedia.
Mąż został w domu, żeby zająć się Łobuziakiem, ja dziś leże i się wygrzewam, bo jutro trzeba już działać na pełnych obrotach. 
Nie znoszę być chora, tyle rzeczy czeka w domu do zrobienia, a nie mam na to siły. Oby jutro było lepiej, żebym mogła zabrać się za dokańczanie rozpoczętych spraw.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz